Trudno podchodzi się do książek traktujących o tematach szczególnie bliskich sercu. Emocje i sympatia zazwyczaj sprawiają, że pojawia się także większa dawka krytyki. Z takim podejściem ciężko obiektywnie ocenić cokolwiek. Świadoma tych okoliczności, z ciekawością, ale i zdrową dawką sceptycyzmu podeszłam do tej książki. Jak można opisać zjawisko tak złożone jak fenomen Taizé? Mamy do czynienia z wyjątkową wspólnotą i jeszcze bardziej zdumiewającym "efektem Taizé", który pojawił się spontanicznie, właściwie wbrew planom założyciela. Książka z kronikarską dokładnością przedstawia początki i rozwój tej wspólnoty, ale daleko jej do historycznego zestawienia faktów i dat. To fascynująca opowieść, wielokrotnie z zachwytem odkrywałam detale, o których kiedyś, gdzieś, coś tam słyszałam, ale brałam je raczej jako hagiograficzne, na wpół legendarne opowieści ludzi, którzy w młodości doświadczyli czegoś wyjątkowego wśród wzgórz Burgundii i teraz, po latach z sentymentem to wspominali. Jednak prawdziwa historia Taizé jest naprawdę zdumiewająca. Będąc od lat związana z tym nurtem duchowości chrześcijańskiej, zaliczając się również do stałych bywalców spotkań organizowanych przez Wspólnotę i z uśmiechem wspominając swoją wizytę w Taizé, z przyjemnością przeczytałam tę pozycję. Polecam osobom zakochanym w Taizé jak i sceptykom, których nie brakuje. Warto poznać to zjawisko od podszewki.