Książka ta znalazła się u mnie niejako z przymusu, musiałam przeczytać w ramach kursu jakąś książkę po włosku, do wyboru było nieco pozycji z biblioteczki szkoły. Generalnie większość mnie nie przekonała, a ta wybrana, była wzięta tylko dlatego, że był obowiązek wzięcia jakiejś. Nie najlepszy początek. Sama lektura mnie nie przekonała do diametralnej zmiany zdania. Po prostu dobrnęłam do końca. Kilka razy ją odkładałam i gdyby nie kurs pewnie zarzuciłabym ją po kilku stronach. Opisy wydawcy i recenzje były pozytywne, sama często sięgam po tytuły z religią w tle, ale ta książka nie dotarła do mnie. Może dlatego, że spodziewałam się więcej Leonardo Mondadoriego, a miejscami Messori irytująco wychodził na pierwszy plan. Strasznie mnie to mierziło, niby dygresje, ale jakieś takie przesadne. Trudno mi się ją czytało i odetchnęłam z ulgą kiedy w końcu mogłam ją oddać.